Miesięczne archiwum: Listopad 2013

    Obłęd 44 to oczywiście tytuł książki Piotra Zychowicza. Przeczytałem ją już w zeszłym miesiącu, ale jeszcze nie mogę się otrząsnąć z grozy, która z niej wyziera!

    Otóż obłędem nazwał autor postępowanie państwa podziemnego (od dowództwa, po szeregowych żołnierzy AK), które od września 1939 , aż do zakończenia wojny skupiło się wyłącznie na walce z niemcami, sovietów uznając za sojuszników i kompletnie ignorując fakt, że bolszewicy to też agresorzy równie straszni co Niemcy, a w dodatku bez porównania bardziej nieludzcy i barbarzyńscy – o czym Polacy przekonali się 20 lat wcześniej w czasie trwania wojny z Rosją!

    Więc już w 1939 rozpoczęły się masowe deportacje ludności kresowej, wobec których liczna wtedy jeszcze na tych terenach AK nie zrobiła absolutnie nic!!! Nikt nie strzelał do czerwonych, nikt nie rozkręcał szyn, którymi zesłano na sybir setki tysięcy kresowiaków, nikt nie likwidował zdrajców i organizatorów czystek! Na ziemiach okupowanych przez niemców partyzantka działała wyjątkowo aktywnie, najczęściej praktycznie bez sensu, ale często ze szkodą dla rozstrzeliwanych potem za to cywili, za to na wschodzie patrzono tylko, jak wywożą całą tamtejszą populację Polaków, spakowanych jak bydło, w bydlęcych wagonach, na pewną właściwie śmierć na stepach Kazachstanu i syberyjskich odludziach!!! 

    Nibyelita polska dała się najpierw rozbroić przez bolszewików, aresztować, a potem bez żadnego oporu rozstrzelać jak bydło w Katyniu!

    Całe oddziały AK ujawniały się wkraczającej ponownie za uciekającymi niemcami Armii Czerwonej i kończyły z kulą w głowie, niczym bydło! Wyjątkiem byli żołnierze z regionu wileńskiego, którzy sprzeciwili się rozkazom dowództwa, zawarli rozejm z niemcami i dobrze na tym wyszli!

    Kresowa AK patrzyła bezczynnie, jak bandy ukraińskich psychopatów dokonują masakr na Wołyniu i Podolu, zarzynając wszystko co miało w sobie krew polską, niczym bydło!

    Powstańcy warszawscy rozpoczęli przegrany w samej swej idei bój i dali się wyrżnąć jak bydło (razem z Bogu ducha winnymi mieszkańcami stolicy w liczbie coś koło ćwierć miliona)! Wyjątkiem byli tu znowu mieszkańcy Pragi, którzy rzucili to wszystko (całkiem słusznie) w cholerę, widząc że powstanie prowadzi tylko do niepotrzebnej i bezsensownej masakry.

    Ja naprawdę przestałem żałować tej niby inteligencji warszawskiej, która popełniła zbiorowego samobója, oraz mieszkańców kresów, którzy jak tylko przyszła do nich czerwona zaraza z kosą, to kornie pochylili głowy, by dać się wyrżnąć niczym bydło!

    Tak jak dzisiejsi levacy, kresowiacy żyli w świecie złudzeń i fantazji, nie przyjmując do wiadomości, że za progiem czai się zło wcielone, pod postacią bolszewickich Rosjan!

    Najpardziej przerażające jest to, że Polacy, którzy tak namiętnie walczyli z niemcami, ukrywali żydów i nie strzelali do ruskich (!) zostali ostatecznie uznani za antysemitów i faszystów (AK), a smród odpowiedzialności za zbrodnie II WŚ ciągle ciągnie się za nami!!! Jako jedyni przegraliśmy tamtą wojnę z kretesem i przegrywamy ją do dziś!

     Nigdy nie myślałem, że poczuję wstyd z bycia Polakiem, ale po przeczytaniu tej książki, pierwszy raz doznałem takiego uczucia…

 

 

 

 

 

 

2,197 odsłon(a), dzisiaj nie było odsłon

    Wspomnę dziś o drodze, którą wybudowano w tym rocku jakieś 50 metrów od mojego bloku. Była planowana 30 lat, a gdy wszyscy przestali o tym pamietać, nagle znalazły się pieniądze i ją całkiem szybko sporządzono.

    Znaczy tylko połowę, bo na drugą planowaną część pieniędzy nie starczyło, więc droga ma niejakże na czas obecny pół sensu.

    Trasa owa miała być otwarta już z początkiem listopada, ale ostatecznie termin przesunięto na listopada koniec, co nie ma (przynajmniej dla mnie) większego znaczenia. Jest ona właściwie gotowa do ruchu, notorycznie oświetlona, ale czeka na oficjalne otwarcie – tu spodziewam się masy oficjeli, klechy z kropidłem, baloników i fajerwerków (trasa ma coś koło kilometra długości) i podobnych ciekawostek.

    Prowadzono na niej jeszcze przez dwa tygodnie jakieś pozorowane prace, w stylu malowania trawy na zielono, ale od dłuższego czasu nie trzeba robić i tego! 

    Więc nie dzieje się nic i inwestycja czeka na oficjalny start.

    To jest taki mój, mały, nieistotny, lokalny cyrk, ale wystarczy spojrzeć na te tak rozdmuchane na cały kraj medialne "skarby", by zdać sobie sprawę, że ludzie u władzy, dziennikarze i kolesie z zarządów państwowych – na ogół niewydolnych spółek, mają jakiś poważny problem sami ze sobą i z ogarnięciem rzeczywistości: że wspomnę nielatające drimlajnery, niejeżdżące pierdolino i całą masę innych, żałosnych inwestycji, otwieranych z megapompą, tudzież wychwalanych pod niebiosa, niczym program zdobywania kosmosu!

    

1,292 odsłon(a), dzisiaj nie było odsłon

   Przerażeni odrodzeniem ruchów prawicowych i narodowych, przedstawiciele czerwonki wymyślili sobie swoją definicję patriotyzmu. Mocno żałosną i durną zarazem. Patriota to według nich ktoś, kto płaci podatki, chodzi na wybory, przestrzega przepisów, dba o środowisko (?!) i pomniejsze pierdoły nie związane de facto z patriotyzmem. Nie ma za to prawa w ich prostych umysłach zaistnieć coś tak zwyczajnego, jak nasza flaga i chęć poświęcenia nawet życia za dobro ojczyzny (bo według nich czasy są idealne i groźba wojen nieodwołalnie przeminęła!!!).

   Więc tak:

  Radośc z płacenia podatków jest oznaką kompletnego debilizmu i nieznajomości ekonomii! Ktoś, kto cieszy się, że państwo zabiera mu 2/3 zarobionych legalnie pieniędzy (legalna praca w dzisiejszych czasach nie jest nawet normą!) musi mieć albo spory niedorozwój umysłowy, albo żyje dobrze wypasiony przez swoich rodziców, bez pojecia o realnym swiecie – co jest cechą permanentną u lewicujacej mlodzieży.

   Wybory? Sama władza niedawno nakłoniła swoich zwolenników do nieuczestniczenia w referendum warszawskim (!!!). Skoro mamy wybierać tak jak im pasuje, to niech spierdalają na drzewo! Że ze smutkiem wspomnę też miliony zmielonych podpisów pod projektami ustaw obywatelskich. Więc jeśli ktoś mi zarzuci, że nie uczestniczę w wyborach, to niech się liczy z całkiem prawdopodobnym obiciem ryja, ewentualnie kopniakiem w jaja, lub tyłek! W ramach równouprawnienia mogę też wbić trampka w postępową cipę!

   Przepisy? W tej chwili przypominamy kraj trzeciego świata, gdzie skomplikowane i absurdalne często prawo służy nielicznym, a gnębi uczciwą i spokojną wiekszość, więc nie ma co nawet ciągnąć tego tematu – tu jest wszystko jasne. Jednakże z radością obserwuję coraz liczniejsze przypadki skuteczności tego prawa wobec nawet tych wysoko postawionych, więc może ta dziedzina z czasem stanie się normalna? 

    Środowisko? A co to ma do cholery wspólnego z patriotyzmem?! Wystarczy nie robić chlewa dookoła i będzie OK! Ale jest to cecha nazywana powszechnie przyzwoitością i kompletnie nie związana z miłością do ojczyzny!

    Patriotyzm można zacząć od tak prostej sprawy, jak dumne wywieszenie przed swoim domem biało czerwonej flagi. Jeśli stałoby się to powszechne, to przez sam codzienny ich widok, serce zaczęłoby się ruszać w rytmie hymnu! Widok taki jest NORMĄ  w arcypostępowej Szwecji – o czym już wcześniej wspominałem, więc czemu nie u nas?

   Patriotyzm trzeba zacząć od przestania włażenia w dupsko wszystkim dookoła, wyleczenia się z polskich komplexów i poczucia dumy z bycia Polakiem – bo jest sporo motywów, z których naprawdę możemy być dumni!

   No i trzeba w końcu coś zrobić z naszą żenującą reprezentacją w piłce kopanej – bo sukcesy w tym sporcie numer jeden na świecie, znacznie poprawiłyby nasze morale!

 

1,284 odsłon(a), dzisiaj nie było odsłon

    Jestem w miarę szczęśliwym człowiekiem (aczkolwiek czasami mi odpierdala), między innymi dlatego, że we wczesnym dzieciństwie dano mi się wyspać. Nikt mnie nie budził o 5 rano, wysyłając do żłobka, bym rycząc, rozstawał się z rodzicami na pół dnia, wpadając w ręce niepewnych panienek (wtedy jeszcze homosexualiści nie mieli przywileju niańczenia małych chłopców w świetle kamer – tudzież ich dymania poza). Nie psuje mi tego szczęśliwego wspomnienia nawet fakt, że mój ojciec to niereformowalny, skończony, tępy (kapitan bomba pisał to z fantazją: tempy) chuj, a wówczas był kryzys totalny – bo socjalistyczny. Wychowałem się w ogromnym gospodarstwie na wsi, więc wieprzowinę, jaja i mleko miałem zapewnione, że tak powiem z pierwszego wymiona. A stary chlał przez pół dnia na jakiejś państwowej posadzie (innych wówczas nie było), więc mi wszystko dyndało i wisiało!

    Teraz ciągle, co rano, słyszę ryczącego trzylatka sąsiadów z góry, oddawanego do przechowalni dzieci, bo mamuśka (w cokolwiek zaawansowanej już ciąży) musi jechać do roboty. Muszę usprawiedliwić w tym momencie ją i jej męża, bo utrzymanie dziecka i mieszkania przez zwyczajną (a nawet lepiej postawioną – jak w tym wypadku) parę wymaga jednak takich poświęceń.

    Inaczej się nie da.

    A oni i tak mają szczęście!

    Przeciętny Polak i Polka nie może sobie pozwolić na luxus posiadania dziecka, co skutkuje jednym z ostatnich miejsc w demografii światowej, gdy tymczasem polska mniejszość w Wielkiej Brytanii jest już od ładnych paru lat na pierwszym miejscu wśród rozmnażających się tam napływowców (gdzie tam muzole i murzyni!)! 

    Znaczy TU coś nie gra!

    A co do żłobków i przedszkoli: znowu dziś rano miałem nieszczęście usłyszeć w radiu przodującego, polskiego pedała z poselskim immunitetem (!) (mam słaby wpływ na to co leci w kuchni), który zasunął jakiś text, że lepiej wydać jakiś tam szmal, gdzieś tam, na żłobki i przedszkola, niż na cuś tam innego.

    Jakby to kurwa miało jakieś znaczenie!

     Zasada jest jedna i konkretna: nie zaczniemy się rozmnażać, bo będą jakieś tam placówki do dzieci i nie zaczniemy zarabiać i pracować normalnie, dopóki państwo trzyma łapę na naszych finansach!

    Co jedno z drugim się logicznie łączy.

    Żeby było weselej, przed chwilą obejrzałem Teleexpress, w którym pokazano problem biednych cyganów z twierdzy Breslau, co to ich wygoniono z jakiegoś dzikiego koczowiska, odwołali się (to nie byli nawet obywatele polscy!!!) i sprawa się toczy formalnie i długo, zahaczając o prawa człowieka (!!!).

    Nie, nie chodzi o ten absurd, ale o wypowiedź jakiegoś specjalisty z pomocy społecznej, czy innego państwowego cholerstwa, który skomentował się do mikrofonu, że zapewniono tym brudasom stołówkę (to rozumiem), ale też i pomoc pedagogiczną i psychologiczną (!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!??????????????).

    Pieprzył jeszcze o jakichś (uwielbiam to słowo) formach wspomagania, ale ja już się wtedy turlałem po dywanie ze śmiechu!

    Cygan u psychologa!!!

    Buhahahahaaaaaahaaa!!!!!!!!!!!!!!

2,595 odsłon(a), dzisiaj nie było odsłon

    Ogromna część naszego społeczeństwa charakteryzuje się kompletnym egoizmem, nie wychodząc dalej, niż poza czubek własnego nosa. To są te stare wrzody PeeReLu, które zasadniczo wegetują, nieświadomie czekając na smierć, moje, średnie pokolenie, które błąka się po tej łez krainie, nie wiedząc już co jest grane? No i ci najmłodsi, którym wszystko dynda i powiewa, byleby nikt ich nie odciął od używek, netu i sexu.

     Wszyscy wiedzą że jest źle, ale ci starzy nie chcą się angażować w cokolwiek, co ich osobiście nie dotyczy – tak ich skrzywił stary system, że już nigdy nie poczują takiej potrzeby. Nie czuli jej zresztą nawet w 1989 roku, kiedy to system wręcz domagał się ich działania, dla uwiarygodnienia swojego "upadku"! Jak na to teraz patrzeć z dystansu, to komunizm upadł wręcz śmiesznie (w tym kraju oczywiście)!

     Moi rówieśnicy nie mają tyle siły, by nawet określić: czemu tak jest? Oni wciąż coś kombinują, byleby nie zostać nieudacznikami, przekonani, że wszystko gra, tylko oni za słabo się starają. Wciśnięto im kiedyś ideę wyścigu szczurów i tak już im zostało…

     Młodzi mają jeszcze nadzieję na przyszłość, która jednak szybko mija, więc zalegają bezczynnie, korzystając z młodości.

     Wszyscy więc mijają się pojedyńczo, żyjąc w złudnej nadziei, że bedzie dobrze i ktoś inny to dobro dla nich (i za nich) załatwi. Lokalnie i globalnie.

     Paradoxalnie, grupą która jest najbardziej zwarta, zorientowana w obłudzie systemu, społecznie zaangażowana i ma jeszcze ochotę o cokolwiek walczyć, są kibice (dawniej – kibole)!

     Dlatego też wzbudzają tak wielkie, paniczne wręcz przerażenie wśród rządzących, eutelygencji i mediów.

     Gniew świadomego, silnego tłumu, zawsze budzi trwogę wśród zdegenerowanej władzy.

     I w nich jedyna nadzieja…

  

1,238 odsłon(a), dzisiaj nie było odsłon

    Wszystkie mam talenty i temu podobne tele konkursy muzyczne, to najgorszy rak na polskiej kulturze od 1989 roku! Nawet disco polio nie miało takiego wydźwięku! Jak słyszę disco polio, to chociaż się we mnie cieszy ta cząstka Polaka Cebulaka. Poza tym, coby nie mówić, to remizowe granie było (i jeszcze jest!) na swój sposób oryginalne i cokolwiek czasami śmieszne!

     A te wszystkie idol factory są wszędzie na świecie takie same: wtórne i podobne niczym xero, łącznie z publicznością, sędziami, obsługą i występującymi. Jak patrzę na te wszystkie "talencia" wyciskające górne C ze śledziony, odtwarzające obcą muzę z wielkim zaangażowaniem, tudzież wzruszeniem, to rośnie mi ciśnienie delikatnie (przede wszystkim w jelitach).

      Normalnie programy instant!

      Karaoke z nagrodami, przy zwiększonej do milionów publice.

      Pożytku z tego dla muzyki nie ma żadnego, znawcę muzy wszelakiej (takiego jak ja na przykład) zwyczajnie to wkurwia! Zwycięzcy i finaliści takich gniotów utwierdzają się w nieuzasadnionej pysze, brylując potem przez krótki okres gdzie i rusz, ale jako jednostki wtórne, najczęściej ku swojemu zdumieniu, złości i żalowi przepadają w tym medialnym bagnie.

      Całkiem słusznie zresztą!

     Bo na sławę powinno się zapracować prawdziwym talentem, poświęceniem i latami pracy – a nie jakąś televizyjną szopką!

    Nawet jeśli robi się coś tak nieskomplikowanego jak disco polio.

      

1,334 odsłon(a), dzisiaj nie było odsłon

    Sam mam wiejskie korzenie (jak zdecydowana większość Polaków) i określenie kogoś wieśniakiem trochę jednak mnie razi. Wiem że chodzi w tym zwrocie o stan umysłu, nie o pochodzenie, ale jednak…

    Znowu wrócę do tej nieszczęsnej, stolycznej, spalonej tęczy, ale tym razem zacytuję jakąś babinkę, która po 11 listopada, zaczepiona przez reportera koło zgliszcz, wypowiedziała się pełna złości, że oto przyjechali jakieś wieśniaki i narobili bałaganu, a tu jest centrum i tu mieszkają inteligentni ludzie (!!!).

    Bywając w stolycy widywałem już takie pogardliwe dla prowincjuszy babki, więc to chyba bardziej norma, niż wyjątek. Tu mi się przypomniała jakaś weteranka Powstania Warszawskiego, też oglądana w TiVi (jakiś program wspomnieniowy), która w 1944 miała okazję zabezpieczać (nieudany i zmasakrowany przez Niemców) desant Wojska Polskiego na pomoc powstańcom. Ona też z pogardą wypowiadała się o jakimś weteranie krwawego szlaku bojowego, który zwyczajnie nie chciał stracić życia (wiedział co to wojna) i nie ciągnęło go do samobójczego ataku – jak tą małoletnią czeredę. Mówiła coś o wystraszonym chłopku (!!!), którego bezskutecznie usiłowała namówić do walki. Wspominala to z żalem, pogardą i złością, nawet paredziesiąt lat po tych wydarzeniach!

   Małoletnia, podkręcona walką idiotka (wszystkie małolatki mają niskie IQ), która usiłowała rozkazywać weteranowi!!!

   W tym momencie przestałem żałować zniszczonej stolicy i stwierdziłem że powinno się ją wyrżnąć do reszty. Napływowych ze wsi pozerów, których tam jest teraz większość, w pierwszej nawet kolejności.

   Przestałem także żałować polskiej, przedwojennej arystokracji, ziemiaństwa i inteligencji, bo jeśli to były takie zadufane w sobie CHAMY, to naprawdę niech im ziemia ciężką będzie i niech to już nigdy nie wraca! 

1,415 odsłon(a), dzisiaj nie było odsłon

    Jest potencjalna grupa ludzi, którymi bezbrzeżnie gardzę. To między innymi: mordercy, gwałciciele, psychopaci, geje bojowe, radykalni islamiści, levacy, ale też chamy, buraki i głupcy. Tych pierwszych bym likwidował bez szemrania i wyrzutów sumienia, nad drugimi mógłbym się zastanowić.

    Czy to się kłóci z moim chrześcijaństwem?

    Absolutnie nie!

    Pan dał mi naukę, bym miłował bliźniego swego jak siebie samego, ale też powiedział, bym w tego co we mnie rzuca kamieniami, odrzucał chlebem.

    U normalnych ludzi to działa i ma sens.

    Sęk w tym, że zło nieraz bywa wcielone w człowieka tak głęboko i ma taki zasięg (obecnie medialno – polityczny), że ta metoda jest nieskuteczna.

    Więc najgorsze co może zrobić prawdziwy chrześcijanin , to stać jak osioł i czekać aż go zabiją, wydymają i spalą dom! 

    Jako człowiek prawy, mam za zadanie nie dopuścić, by zło zatriumfowało!

    Wszelkimi dostępnymi metodami.

    Gdy ktoś podnosi na mnie miecz, gdy szykuje buciory do zdeptania mnie,  gdy zieje do mnie niewyobrażalną pogardą, to wtedy mam OBOWIĄZEK zareagować tak samo!

    Amen.

1,216 odsłon(a), dzisiaj nie było odsłon

   Nie, nie naćpałem sie, nie zżarłem grzybków i pochodne. To jest kompilacja z trzech tytułów jakichś miuzikali, które w hameryce zostały sfilmowane i wypuszczone w świat. I osiągnęły światowy sukces!

   W latach 50 żeby było weselej!

   Sam to nawet kiedyś chyba obejrzałem i z tego co pamiętam, to kicha nad kichami!

   Czemu mi się przypomniało? 

   No bo gdzieś tam w polszy puszczają w jakimś teatrze (nie chodzę do teatrów, bo są zwyczajnie za daleko) jeden z tych mjuzikali i słyszę o nim uparcie w radiu.

   A to wtedy zaczęło się wodolejstwo zwane egzystencjalizmem i klasyfikacja ętelygencji według tego, jak dużo się pieprzy i jak mało można z tego zrozumieć. Podłapane to zostało chętnie wybitnie przez polską ćwierćinteligencję i tak już nas zalewa od tego czasu nic nie znaczące mordą kłapanie i zalewanie pismem bezdennym…

    Najwięcej jest więc wart w tej oszołomów krainie ten, co najbardziej dziobem kłapie i którego za cholerę zrozumieć nie można – nazywa się to powszechnie śmietanką artystyczno/intelektualno/chujwiejaką.

  

1,235 odsłon(a), dzisiaj nie było odsłon

    Czyli o płonącej tęczy jeszcze.   

    To symbol jak najbardziej biblijny, ale tak jak z całą praktycznie nauką i filozofią chrześcijańską, został on zawłaszczony przez levactwo, przetrawiony i zwymiotowany do massmediów pod podłą, złą formą.

    Czyli de facto – profanacja!

    Zasadniczo już od dłuższego czasu sam wymiotuję slysząc o gejach, transgenderowcach i innym porypanym na umyślę marginesie społecznym, który wylewa mi się, nie wiem czemu, z każdego ekranu, głośnika i stron gazet!

    Ta drobna liczebnie mniejszość, zdominowała większość w stopniu wręcz niesamowitym i niezrozumiałym!

    Znaczy proces dochodzenia na szczyt tego marginesu, którego naturalnym miejscem był i powinien być tylko i wyłącznie rynsztok, jest dość dobrze prześledzony i sięga czasów początku rewolucji kulturalnej (tudzież moich nieulubionych hippisów). To jest po prostu kolejne rąbnięcie siekierą w pień naszej cywilizacji.

     Co nie znaczy, że jest ona skazana nieodwołalnie na śmierć!

     Wystarczy tylko zamieść to całe zboczone gówno z powrotem do rynsztoka, zagonić czerwone wieprze z powrotem do chlewa i nie zwracać uwagi na wyjące na całą okolicę psy systemu – stracą pana, to same zdechną z głodu…

1,318 odsłon(a), 1 odsłon(a) dziś

Kategorie
Użytkownicy na stronie
Aktualnie online: 1
Stronę odwiedziło
000000
Dzisiaj :
Wczoraj :
W tym miesiącu :
Obecnie online :
Twoje IP: 3.235.188.113