Dzień przed pierwszym kwietnia, spodziewałbym się raczej rozkwitającej wiosną przyrody i miłego słoneczka…
…a tu ze smutkiem, zobaczyłem sypiący się z nieba śnieg (topniał na szczęście od razu na ziemii).
Fakt faktem, klimat ocipiał i ostatnio nie zdarza się ani mroźna zima, ani ciepłe lato. Pory rocku się wyrównały i są co najmniej przygnębiające.
Piździ po równo notorycznie.
Nie ma ani palm, ani lodowców.
Jest ogólnie byle jak – ani cieplej, ani zimniej.
Nawet głosiciele ocieplenia globalnego, jakby ucichli na skutek takiej popierdółki.
Więc teraz już jestem w 100% pewny, że taki pogodowy cyrk, to cykl naturalny, a rzucanie statystykami (+/- 0,5 stopnia Celsjusza) na skalę globalną, w czymś tak nieobliczalnym, jak klimat, to zwyczajna ściema.
Podobnie jak straszenie cholesterolem, w który także nie wierzę, wymyślone ongiś przez koncern Unilever, by opylić ludziom coś tak beznadziejnego, jak margaryna.
Co o dziwo ciemny lud kupił i tym gównem smaruje chlebek do dzisiaj!
Siła mediów i słabość ludzkich umysłów naprawdę mnie przeraża…
1,932 odsłon(a), 1 odsłon(a) dziś
Gdy ktoś jest posiadaczem potomstwa, lub ewentualnie rodzicem (jest istotna różnica między jednostkami rozpłodowymi, na ogół patologicznie uważającymi się za właścicieli swoich potomków, a normalnymi rodzicami – o czym innym razem, na podstawie własnych doświadczeń), ten jednego może być pewny:
Jeśli latorośl owa osiągnęła wiek co najmniej gimnazjalny i twierdzi, że nie miała do czynienia z substancjami typu: feta, zioło (marihuana i amfetamina po polskiemu), tudzież inne wynalazki prawem zakazane…
…to zwyczajnie kłamie!
Co absolutnie nie znaczy, że tego używała!
Wasze dziecię mogło nigdy niczego nie brać, ale gdyby tylko wyraziło chęć, to dostęp do wszelakich specyfików jest w zasadzie bezproblemowy.
Co mi wisi absolutnie, bo do przypalaczy konopnych nic absolutnie nie mam, w wieku jakimkolwiek.
Gorzej z amfetaminą.
W produkcji i spożyciu owej substancji, Polska jest absolutnym, światowym liderem!
A i spożywających toto można łatwo spotkać i poznać po zachowaniu, a czasem nawet i po samej twarzy.
Niestety, mimo że jestem absolutnym zwolennikiem dopuszczalności czegokolwiek dla kogokolwiek, to odnoszę wrażenie, że masy młodzieży, wciągające ową fetę regularnie i mocno, skazane są na nieodwracalne zmiany w mózgu i zachowaniu – czego przykłady ciągle do mnie docierają różnymi kanałami (oficjalnymi i nie).
W skrócie i finiszowo:
amfetamina jest wciągana masowo, często i gęsto, przez całą masę młodych ludków, co czyni niestety z ich mózgów melasę, a z charakterów wściekłe psy.
Co już stanowi powód do przerażenia…
1,312 odsłon(a), dzisiaj nie było odsłon
Dzisiaj znowuż przestawimy czas w tył, co, jak już ongiś pisałem i podobnie myślą inni (właściwie wszyscy) NORMALNI ludzie, jest całkowicie pozbawione sensu!
Wynalazek ten wprowadzili Niemcy w 1916 roku i nie wiadomo czemu, baranim pędem poszły za tym inne kraje?
Co ciekawe, w Polsce szło to z przerwami i oporami, ale ostatnimi laty (a dokładnie od 1977 rocku) idziemy ze stadem owych baranów ku bezsensowi.
Jakby komuś sprawiało frajdę manipulowanie czymś całkowicie nierzeczywistym, nierealnym, metafizycznym wręcz – czyli czasem?
Bo to chyba jedyne, logiczne wytłumaczenie owej paranoi.
Drugim absurdem, wymyślonym przez niezawodnych Niemców, jest piramida finansowa (czyli czyn zabroniony prawnie we wszystkich cywilizowanych krajach – w tym i naszym), zwana ubezpieczeniami społecznymi, a u nas znana pod groźno brzmiącym skrótem: "ZUS".
Gdy coś w o wiele mniejszej skali, pod tytułem "Amber Gold" , w tym samym stylu wytrzepało "biednych" (acz durnych) emerytów z tysięcy zaskórniaków, to podniosła się afera do niebios!
Gdy oficjalnie coś nas obrabia z 1/3 pensji, ku chwale ojczyzny (?!), media milczą.
Mimo, że każdy dziś, normalnie jeszcze zatrudniony, wie, że emerytury nie dożyje.
A w zamian za taką przyszłość, zostaje pozbawiony kawałka pensji, na samym wejściu!
Co wszystko razem, apiać, zawdzięczamy Niemcom.
Nawiasem mówiąc, Marx i Engels, twórcy komunizmu, narodzili się też na terenie Niemiec. Nazizm także wykluł się tamże.
Ogólnie – strach się bać!
Na wschodzie dzicz, na zachodzie psychopaci.
1,272 odsłon(a), dzisiaj nie było odsłon
Ostatnio na kanale Planete, obejrzałem film o niemieckim zespole "Trio" , który to, w latach 80, zasłynął na świat cały (łącznie z Afryką i dżunglami Amazonii!), zajeżdżonym na śmierć, acz nie nudzącym się przebojem: "Da da da".
Z którego jedynie są znani…
A to błąd!
Wcześniej byli dość znani i rozpoznawalni w Niemczech, acz zaczynali od typowej formuły:
Więc kolesie rżnęli klasycznego rocka, w sztampowym składzie… po czym postawili na prostotę.
Więc pozbyli się basisty, z perkusji zostawili 1/3 zestawu (perkusista, dobry zresztą, wykonywał początkowo zawód klauna!), i zaczęli grać prymitywnie wręcz (acz nie źle!)… i zdobyli międzynarodową sławę, a ich przebój jest rozpoznawalny po 30 latach wszędzie.
Tyle że wcześniej, 23 (słownie: dwadzieścia trzy) wytwórnie fonograficzne odsyłały ich z kwitkiem!
Podobnym ewenementem jest szwedzki zespół Europe, który teoretycznie też jest bohaterem jednego, równie znanego na świecie przeboju: "The Final Countdown".
Co jest błędem, albowiem nagrali płyt dziesięć, a z wiekiem ich brzmienie staje się coraz bardziej fachowe i rwące dupsko – co jest może wynikiem dojrzałości owych kapelmistrzów?
Co nie zmienia faktu, że jeden megaprzebój przesłonił resztę ich dorobku.
A skoro już jesteśmy przy Szwecji, to słynie ten kraj z literatury kryminalnej i pokrewnej (thrillery i romansidła). W sumie co robić poza kołem podbiegunowym, w długie, a właściwie nie kończące się noce polarne? Więc trafił się tam koleś, który za wszelką cenę chciał wydać xiążkę, a właściwie parędziesiąt xiążek… i dupa!
Musiał pisać dość niezdarnie cokolwiek.
Aczkolwiek na koniec się wkurwił i wydał xiążkę o tym… jak to się męczył w kwestii pisarskiej i jak to go odsyłali z kwitkiem z każdego wydawnictwa.
Która z miejsca stała się bestsellerem!
Niestety nazwiska jego nie ogarniam (wskazana pomoc).
1,233 odsłon(a), dzisiaj nie było odsłon
Wielką popularnością, obok innych pierdułowatych konkursów televizyjnych, cieszą się od paru lat, wszelkie współzawodnictwa taneczne. Z gwiazdami (?!), amatorami, czy zawodowcami. Nieistotne, kto tam występuje, bo w tych nieistotnych programach, ogólnie wszystko jest nieistotne.
Oprócz wpływów z reklam.
Ważne że się gibają pajace na ekranie, ku uciesze publiki.
A któż ową publiką w większości jest?
Otóż w większości kobiety i mały procent "męczyzn" orientacji przynajmniej nijakiej, którzy to taniec uwielbiają w widoku i czynie.
Bo jako się rzekło – prawdziwy facet tańca unika.
Co łatwo zauważyć na dyskotekach, weselach, tudzież innych stypach oficjalnych, gdzie normalni faceci męczą się na parkiecie: albo ze swoimi partnerkami (usiłując je zadowolić dla świętego spokoju), albo z potencjalnymi partnerkami (usiłując je – na ogół bezskutecznie – poderwać). A najlepiej odmienność "męczyzn" uwielbiających tańczyć, wyróżnia się właśnie na takowych konkursach tanecznych, gdzie profesjonalny tancerz, za każdym razem wygląda, jak odgrzewana parówa opakowana w koronki.
Czyli niemęsko dosyć.
Kończy się potem taki taniec potem i zadyszką.
Czyli niehigienicznie ogólnie.
Więc co w tym takiego romantycznego, erotycznego, czy cokolwiek w tej kwestii?!
To tak, jakby się zachwycać parą, kopiącą motyką ziemniaki na czas!
Tylko że ubiór inny.
Taniec towarzyski, a zwłaszcza ten konkursowy, jest dla mnie równie bezsensowny, niczym oglądanie filmów erotycznych w TV:
Po grzyba patrzeć, jak inni się miziają?
Wolę ostre porno.
Po co zadowalać babę w tańcu, jak można za sumę tej straconej siły, ją zwyczajnie zaspokoić sexualnie?
Jak baby chcą tańczyć, to niech to robią w swoim gronie!
Po grzyba mieszać w to mężczyzn?!
Są pewne granice, których nie powinno się przekraczać, by zadowolić kobietę.
A pierwszą z nich jest taniec.
1,713 odsłon(a), dzisiaj nie było odsłon
To, że jesteśmy po części ludźmi wschodu (czyli azjatami Made In USSR), świadczy postępowanie i bezkarność służb mundurowych, teoretycznie służących ludziom zwykłym i przez nich utrzymywanych. To policja, strażnicy miejsko/gminno/wiejscy, tudzież inni, bardziej tajni dupkowie, z mniej znanych instytucji.
Służby owe, mające za zadanie, jako się rzekło – SŁUŻYĆ ludziom ich utrzymujących, na wszelkie możliwe sposoby starają się jednak ludziom owym prostym życie utrudnić, obrzydzić i ukarać za cokolwiek…
Bo to Ja – Pan Władza!
Bo jeśli Pan Władza coś chce, to pan sługa MUSI się go słuchać bez słowa skargi!
Bo Pan (czy też Pani) Władza uplasował się poziom wyżej nad pospólstwo, które to ma zakaz zbliżania się do broni (w przeciwieństwie do swego pana), bo Pan Władza ma ZAWSZE rację i ostatnie słowo – w przeciwieństwie do upośledzonego pospólstwa.
Oczywiście to nie jest norma. Zdarzają się mundurowi, którzy ludzi traktują, tak jak ludzi – czyli z szacunkiem i zrozumieniem.
Chociaż z drugiej strony nie ma w Polsce ANI JEDNEGO policjanta, który miałby mentalność swoich kolegów po fachu, zza zachodnich granic:
czyli przeprowadzi taki staruszkę przez jezdnię, pijanego podwiezie do domu, czy zagubionego podróżnego poinformuje o właściwej drodze do celu.
Nie!
Polski policjant prędzej zastrzeli takie marudy – na styl rosyjski (czyli azjatycki), niż zachowa się tak, jak nakazuje mu jego powinność.
Co znowu przypomnę – jest normalne na zachodzie, a i w Polsce, przed wojną było normą.
Bo to MY, płacący podatki, jesteśmy ich szefami, a nie oni – żyjący z naszych datków, są naszymi władcami!
Co niby jest proste i logiczne, ale nadzwyczaj ciężko dociera do tych zakutych łbów…
Więc dopóki nie ujrzę w mym kraju służb porządkowych, pilnujących porządku, a jednocześnie szanujących swych pracodawców (czyli nas), nie uwierzę, że nasza mentalność stała się zachodnia.
Na razie jest przynajmniej półazjatycka.
Nie mówiąc już o takich indywiduach, jak: prokuratorzy, sędziowie, czy komornicy, którzy to żyją kompletnie w innym, własnym, bogatym świecie, traktując ludność u swych stóp, niczym szkodniki na własnej, fantastycznej farmie…
1,378 odsłon(a), dzisiaj nie było odsłon
Ongiś na twarzoxiągu (fej-zbuku znaczy), założyłem fanpejdża o takim tytule. Z początku wszystko było OK, dość szybko zaczęło przybywać odwiedzających… więc któregoś miłego dnia, obudziłem się odcięty od owego portalu, z trzydniowym banem, bez szans na dalsze prowadzenie owej strony!
Co ciekawe, z formalnego punktu widzenia, poszukiwałem nieistniejącej postaci!
No ale fejs, to fejs i nie takie strony sobie wycinał, zostawiając w zamian o wiele gorsze…
A postać Krzysia Bęgowskiego, znanego obecnie jako Anna Grodzka znowu wypłynęła ostatnio, niczym waleń na plażę, w związku ze zbliżającymi się wyborami prezydenckimi, do których owo coś startuje!
Co ciekawe, gdy inni kandydaci są mdli, niczym muł na dnie bajora (może oprócz najuczciwszego z nich, czyli Kukiza), więc owego Annę chętnie bym zobaczył w drugiej turze, co by zmusiło resztki normalnych ludzi (w tym i mnie) do pognania na finał głosowania i wybrania czegokolwiek, oprócz tego!
Bynajmniej sprawa później by była jasna.
A co do tych cudaków, przebierających się za kobiety (lub kobiet udających mężczyzn), w mediach pojawia się tego ostatnio coraz więcej, na zachodzie takie cuś bez problemu można spotkać na ulicach i za cholerę nie można nazywać rzeczy po imieniu!
Jak się takie cuś uprze, to trzeba to nazywać, tak jak się to chce, pod groźbą kary i medialnego wykluczenia!
Weźmy chociaż takiego kandydata Krzysia:
były, dobrze zbudowany żołnierz, mąż, ojciec (!), czyli prawdziwy, stuprocentowy facet… który na starość dostał pierdolca i stwierdził, że jest kobietą!
I zewsząd postępowcy zaczęli bić brawa i dostosowywać się do urojeń tego chorego psychicznie biedaka.
I nie obchodzi mnie to, że w papierach stoi mu, że jest kobietą!
Znaczy z papierami też jest cuś nie tak.
Jak dla mnie, równie dobrze mógłby się pan Krzyś uważać za rower, łosia, czy kalafiora – paranoja ta sama.
Bo tak na PROSTĄ, chłopską logikę:
gdy w szpitalu psychiatrycznym siedzi ktoś uważający się za Napoleona, to znaczy, że Napoleonem jest?
Oczywiście że nie!
Gdy co roku, w Jerozolimie, na skutek słynnego syndromu jerozolimskiego, około 200 osób zaczyna się uważać za Chrystusa, Mojżesza, czy króla Dawida, to znaczy że nimi są?
No jasne, że nie!
Gdy w USA żył człowiek, który uważał się za kota, operacjami plastycznymi zmienił sobie mordę na kocią (nawet doprawił sobie kocie wąsy!), to czy naprawdę był kotem?
Nie – był wariatem.
Ale wystarczy, że taki wariat zacznie się uważać za kobietę…
I wtedy wszyscy zaczynają go uważać za babę!!!
A za nienormalnych uważa się (przynajmniej oficjalnie), tych co kwestionują ową paranoję.
Naprawdę, w posranych czasach przyszło nam żyć…
1,538 odsłon(a), dzisiaj nie było odsłon
Wbrew oczekiwaniom kulturalno/społeczno/postępowym, skupię się na pracy zawodowej.
Aczkolwiek kwestie społeczne mają wpływ na ów problem.
Chodzi o to, że im dalej w prowincję, tym bardziej absurdalnie wyglądają kwestie pracownicze.
No więc, po prowincjach tego wesołego kraju, są co i rusz, znienacka umieszczone większe zakłady/przedsiębiorstwa/kołchozy… produkcyjne.
Problem polega na tym, że tam pracują ci, co akurat z tego kraju nie wyjechali (3 miliony – przypominam): czyli desperaci, sieroty społeczne i upośledzeni umysłowo.
I w tym momencie rozpoczyna się operacja: "Chaos".
Albowiem ci, co tam tyrają, będą robić do upadłego, zacieszając się z każdego zrobionego grosza, ci co nimi pomiatają – czyli kadra kierownicza niższego szczebla (zazwyczaj też tępa), opłacana ponadnormatywnie – jak na europejskie standardy (czyli dwa, albo trzy i cztery razy więcej od podległego pracownika), będą się trzymać tej fuchy do upadłego i gnębić podwładnych za wszelką cenę, a ci co to trzymają w garści, mają to wszystko w dupie i sobie żyją jak paniska na zagrodzie ze świniami, śmiejąc się na wszystkich, z niebios swych zasobliwych.
I to wszystko bez ryzyka strajku i buntu!
W tym kraju bunt już zanikł. Podział zrobił się okrutny: na frajerów, cwaniaków i emigrantów.
A w kwestii pracowniczej:
Jedni drugimi pomiatają, drudzy zapierdalają bez żadnej logiki (bo zarządzają nimi debile), chuj z tego wynika, bo owo zarządzanie jest do dupy, ino stres się robi bez sensu, dla tych JESZCZE myślących.
Tylko na chuj taka robota?!
1,345 odsłon(a), dzisiaj nie było odsłon
Właśnie trzepnęło mnie w zapijaczony łeb i zdałem sobię sprawę, z czego wynika jedna z wielu przewag zachodu nad wschodem (w tym, niestety i nad nami).
Otóż tam się drinkuje – tu się chleje.
Niby drobna różnica, acz znacząca.
Możliwości organizmu są ograniczone. Słowiańskiego, fińskiego, tudzież nawet ruskiego.
No ale tak się przyjęło, że jak tu się pije: to dużo, krótko, głośno i na umór!
Po rusku ogólnie, i z boląca banią nad ranem i z kobitą marudząca o świcie nad uchem.
A tam już dawno stwierdzili, że to bez sensu… i zaczęli pić drinki.
Dzięki czemu można przedłużyć zabawę do rana, pozbyć się dolegliwości porannych i konfliktów domowych.
A że te wschodnie bydło (na modłę ruską), się naśmiewa, że to tak nie po męsku?
Ci z zachodu znaleźli złoty środek:
Czyli, jak się bawić do rana, nie zrobić z siebie szmaty i dożyć do osiemdziesiątki, bez marskości wątroby.
Czyli całkiem męska logika!
Ja wiem, że na imprezach w lokalach, to droga zabawa – lepiej się narypać tanim alkoholem w barze/restauracji/pubie, a najlepiej zaprawić przed.
Stała kwestia miejscowa, związana z wieloletnią okupacją soviecką i ogólną, nieprzemijającą biedą i uwarunkowaniami mentalnymi tutejszej ludności.
Ale lepiej się wychodzi ogólnie, rozcieńczając alkohol, nawet w jak najbardziej wydumany sposób, niż spożywać go ciurkiem, krótko i padając na ryj bez sensu i składu.
Co napisał dotąd to czyniący i z nagła oświecony.
1,366 odsłon(a), dzisiaj nie było odsłon
Tak się nieszczęśliwie składa, że od dobrego rocku (lub ponad), jestem złym krześcijaninem i świątynie owe, oraz ich zarządców, omijam szerokim łukiem. Tak wyszło, ale nie czuje z tego powodu specjalnej ujmy, ni grzechu. Niech się martwią ci, co mnie do tego zniechęcili i niech oni smażą się za to w piekle!
Chuj im w dupę i gruzu kupę! Jak to mawiał Lemmy (Bóg rock&rolla).
Chodzi o inną kwestię.
Cokolwiek ciągle wierzę i w związku z tym czuję się owym katolikiem, a co najmniej chrześcijaninem.
Więc nasi wrodzy, których jest teraz medialna masa, wypominają nam, że mamy być cisi, pokorni i wybaczać wszystko niejako z musu!
Nie reagować na nic – tylko wybaczać!
Chyba się matoły z chujami na łby pozamieniali!
Jak ktoś mi daje w ryj, chce dać w drugi i powtarzać to bez końca, w międzyczasie ma zamiar mnie wydymać, okraść i zrobić to samo z moimi dziećmi i żoną, to moim obowiązkiem, chrześcijańskim obowiązkiem, jest zajebać mu przynajmniej siekierą między oczy, godnie zakopać ciało, modlić się za jego duszę i dalej spokojnie żyć!
Jeśli z kolei, ktoś twierdzi, że jako chrześcijanin, a właściwie katolik, mogę czynić podobne zło, bez ryzyka zemsty na tym świecie, a z opcją wyspowiadania się i odpuszczenia grzechów… to się chyba z chujami na łby pozamieniał!
Spowiedź polega na 5 kwestiach – które ongiś opisałem:
1) Rachunek sumienia
2) Żal za grzechy
3) Spowiedź
4) Skrucha i pokuta
5) Zadośćuczynienie
Xiundza możesz oszukać, rodziców możesz oszukać, mnie nawet oszukasz! Ale Pana Boga nie oszukasz!
1,608 odsłon(a), dzisiaj nie było odsłon