Miesięczne archiwum: Październik 2017

           Gimbaza ma to do siebie, że jest mocna w mordzie. I tylko w mordzie… No tak, za moich szkolnych czasów też byli tacy zawirachy, co to wszystko, wszędzie i z każdym. Zresztą się z tego nie wyrasta i cwaniaków wszelakich jest na kopy wszędzie dookoła, zgodnie ze złotą sentencją mojej matki: "Jak ktoś się głupim urodził, to i głupi umrze.". To idzie chyba też w pokolenia. Jakoś odnoszę wrażenie, że Tczew – miasto kolejarzy – ma większy potencjał w ilości takich "mocarzy", a dalejkociewski Pelplin to wprost wylęgarnia i centrum owych bohaterów w japie (i tylko w japie)! 

           No więc… Autentyk… Są osobniki i osobniczki powyżej 20 lat, co to zasuwają dość powszechnym od wielu lat textem: "Jakby mi ktoś tam krzywdę, lub moim bliskim, to ja organizuję chłopaków i rozpieprzymy i napieprzymy im… itp…". To jest dość często widoczne też w komentarzach – pod szczególnie regionalnymi – informacjami o jakichś przestępstwach.

            Że niby nikt nam nie podskoczy, a siła to my!

           Gówno prawda!

           Faktycznie częściowo sprawdza się to tylko w ramach dyskotek, gdzie to każdy z nas ma takiego większego kumpla, co to wpadnie ewakuować nas ze strefy śmierci… i na tym koniec!

           Na szczęście dyskoteki zawsze omijałem szerokim łukiem.

           Gdy przyjdzie do poważniejszych aktów zemsty i wymierzania sprawiedliwości, to albo nagle i znienacka ta bojowa ferajna się wykruszy, albo ci nieliczni, naćpani, dorwą kogoś zupełnie z dupy – niewinnego i bezbronnego, spuszczą mu wpierdol i nieuchronnie pójdą wkrótce siedzieć.

            Aż się dziwię, że ruszam taki prymitywny temat, ale usłyszałem to ostatnio od ludzi zdawałoby się chociażby dojrzewających, a formalnie nawet dorosłych…

           Ale ciągnę dalej odważnie jak zwykle!      

            W takiej mocności w gębie przodują – nie o dziwo – dziewczynki przerosłe na wioskach swych i slumsach. Im teoretycznie nie mozna zrobić krzywdy (kto by ich chciał krzywdzić?!), bo to według tych fantastycznych ich opowieści zorganizowałyby natentychmiast co najmniej chorągiew husarską!

            Męczy mnie to, jak opisywanie opowieści przedszkolaków, ale dokończę…

            No więc są TYLKO I WYŁĄCZNIE dwie grupy spośród plebsu, co to rzeczywiście mogą się zorganizować, znaleźć delikwenta, skuć mu ryja, spalić chatę, a nawet killim go: to zorganizowana przestępczość i kibole z pierwszej linii tych bojowych i obecnych zawsze na ustawkach.

            CAŁA RESZTA TO POPIERDÓŁKA!

            Czy wyraziście to napisałem, moje bojowe przedszkolaki?

            Wy gówno możecie! Wy nikogo nie macie! To co jeszcze do dziś działa na wioskach na zasadzie: jedni rozpieprzają drugim co weekend dyskotekę przy pomocy sztachet, nie działa w nowoczesnym świecie i w co najmniej średnim mieście. W świecie zurbanizowanym każdy jest w sumie zdany na siebie i na czujność sąsiadów, a każda większa akcja w ramach wyimaginowanej zemsty jest tylko puszeniem piórek z bibuły. Tu jest raj dla psychopatów, socjopatów i innych schizoli i tylko Bogu możemy dziękować, że jest ich tak niewielu! A wy z tą swoją bandą "bojowników" wyimaginowanych to jeno śmiech na sali i żałość totalna. Nie potraficie się zorganizować w pracy, w życiu, w polityce, w ekonomii, a tacy mocni w gębie, bo w zanadrzu bandę macie?!

            Boże! I tak myślące ameby ktoś dopuścił do pracy, pozwolił zakończyć szkoły i pozostawia bez opieki kuratora i psychologa…

            Tym napuszonym przedszkolakom z piaskownicy wystarczyłby jeden konkretny mężczyzna, co to nałoiłby im pasem po dupskach i to całe stado rozleciałoby się po kątach z płaczem!

            Tak wygląda rzeczywistość.

           Wychodzicie z założenia: co to ja bym nie zrobił!

           Sęk w tym, że NIC nie robicie…

 

 

1,442 odsłon(a), dzisiaj nie było odsłon

           Czasem zdarza się, że sprzęt wszelaki i martwy się buntuje. Bywa. Denerwująca sytuacja, ale nie ma co się unosić, bo to tylko technika i ma niejako w statucie zawodzenie.

           Gorzej, gdy człowiek ogarnięty napotyka na opór materii ożywionej. Wtedy można się wkurwić.

           Bo jest na kogo.

           Ostatnimi czasy dominują dwie takie grupy owej materii ożywionej: demencja i downy.

           Demencja to starzy ludzie, którzy nie załapali się na przyśpieszony rozwój techniczny, ze szczególnym uwzględnieniem elektroniki. No nie ogarniają i już! Komputery, tablety, smartfony i wszelakie inne cuda nowoczesne są poza ich zasięgiem, niczym ogień dla wczesnego neandertalczyka! Nauczenie ich przynajmniej włączenia i wyłączenia jakiegokolwiek nowoczesnego sprzętu graniczy z cudem i szarpie nerwy, a nauka obsługi owego to zadanie dla całego wagonu pierdolonych mnichów buddyjskich – że zacytuję.

            Przykłady z życia i pierwszej ręki, żeby nie było:

  • Koleżanka mojej mamy wybierała większą sumkę z bankomatu. A jak to starsza kobieta, wzięła sobie inną koleżankę do zabezpieczenia tyłów. Owa koleżanka jednak tak ją zamotała, że po pół minucie pieniądze bankomat wessał z powrotem i nastał czas paniki. Pół minuty to dużo: można zawiązać sznurowadła, zpalić faję i zacząć śpiewać Bogurodzicę. One jednak nie zdążyły, a ja przy okazji dowiedziałem się, że jednak istnieje taka procedura. Więcej! Z początku uznałem to za wiedzę bezużyteczną, ale po chwili zdałem sobie sprawę, że to bardzo przydatna funkcja wszystkich chyba bankomatów. No na przykład jak cię ktoś napadnie przy wypłacaniu pieniędzy, to masz pół minuty na obronę – dopóki szmal nie wróci z powrotem. A potem tradycyjny wpierdol, ale chociaż zostanie kasa na kurację. 
  • W łazience zainstalowałem baaardzo prymitywny system wyciągania rur odpływowych z pralki i wirówki do wanny. Do ogarnięcia zdawałoby się. Tu muszę wytłumaczyć, że w tym peerelowskim bloku nie ma pod wanną czegoś takiego jak kratka, spust, rura, itp. i wszystko ściekało wprost na posadzkę, dzięki czemu co jakiś czas następuje zapychanie, smród i zalewanie. Taki pojebany system. Hydraulik zasugerował, by wszystko zlewać do wanny, a śmieci wysypywać potem z sitka. Normalne i logiczne. Więc powiązałem owe rury starymi sznurowadłami (tu możecie się śmiać), założyłem haczyk, no wystarczy wyciągnąć, przyczepić, a po praniu, lub wirowaniu odczepić. Prymitywne, ale działa. Niestety jest to poza zdolnościami manualnymi mojej mamusi. Dalej tematu nie ciągnę, żeby jej nie urazić.

           No ale jest młoda fala, co to nową technologię wciąga nosem (zdawałoby się) i oni już niejako rodzą się ze smartfonem w ręku.

           Zdawałoby się…

           Tych z kolei rozwala za to życie realne i rzeczy mechaniczne. Jako że pracuję na magazynie i mam z takimi do czynienia niestety, to opiszę ostatnią sytuację (o dziwo wszystkie trzy zdarzyły się w przeciągu tygodnia – jakby Ktoś mi podsuwał tematy do rozkminy?). Mianowicie najczęściej obecnie jeżdżę sobię czymś na kształt elektrycznej hulajnogi, do której podczepia się najprzeróżniejsze przyczepki z czymkolwiek. Prosty system: załaduj – zawieź – zapomnij. Dzieciaki jednak mają z tym typowo gimbusowe problemy. Stwierdzili, że wóz nie jedzie, a nawet się cofa, więc jest wadliwy. Zapomnieli tylko o tym, że załadowali go ponad miarę i osiołek nie pociągnął. Ale kompletnie rozwalili mnie kwestią skręcania (im nie skręcał), gdy go wtedy odruchowo odstawili na warsztat, a ja się musiałem tłuc do owego, żeby ów wózek odebrać (chodzenie mnie złości!). Szybko się okazało, że barany chcieli nim jeździć wręcz po suficie, a jak się nie dało, to uznali sprzęt za zepsuty, więc odstawili go jako zepsuty! Druga sprawa, że nagminnie podłączają toto do ładowarki, gdy tylko zapali się jakakolwiek lampka oprócz zielonej, a ja znowu muszę wtedy ładować z buta, by osiołka przyprowadzić. No ręce opadają!

           Imbecyle z mlekiem pod nosem!

916 odsłon(a), dzisiaj nie było odsłon

Szaleje wir, połykacz chwil,

Mielonek złości, rozkruszacz kości,

Mityczne Sampo co idzie w tango

To wersja nowa

Zbrojona w słowa

Machina obca

Elektromocna 

Nie do naprawy

Nie do sprzedania

Ten wieczny kłopot

Między zębami

Czarnymi kłami

Pomiędzy nami

Co ZAWSZE  zrani

Miele mielonek

Co każdy dzionek

Zmieli wam syna

I zmieli żonę

Zmieli wam biznes

Zmieli wam życie

Bo nie odkrycie

Co tam się kryje

Wy świńskie ryje…

858 odsłon(a), dzisiaj nie było odsłon

         Polacy są specjalistami od rozpieprzania samych siebie. Już mniej więcej od XVII wieku, gdy to rozbuchana magnateria i rozleniwiona szlachta doprowadziła w końcu do upadku RP. Pierwszej RP. W okresie międzywojennym rząd uparcie ciągnął ciemny lud na zatracenie, a gdy doszło w końcu do katastrofy: rząd spierdolił, a lud wyrżnięto. Potem były ciemne (a raczej czerwone) lata okupacji sovieckiej, gdy to polska, wolnościowa mentalność, została zastąpiona wschodnim systemem funkcjonowania, bliskim mentalności niewolniczej. Po upadku tego czerwonego cholerstwa nastał nibykapitalizm, gdzie to rolę magnaterii przejęli członkowie układu zamkniętego, wysługujący się swymi medialnymi propagandystami, a lud zwykły albo tyrał za grosze, dziękując dobrodziejowi pracodawcy, że ten mu w ogóle płaci i pozwala przez to skromnie wegetować, albo popadał w totalne ubóstwo (około 20% społeczeństwa) i żył niejako z przyzwyczajenia…

         …aż się znienacka coś zmieniło!

         Wpierw, już lat parę temu, poprzedni rząd dla uspokojenia sytuacji załatwił młodym, wegetującym, możliwość pracy w bogatych krajach UE. Do tej pory z tego otwarcia złotych bram skorzystało coś koło 2/3 milionów obywateli RP (trzeciej z kolei). Wiekszość z nich nie przejawia chęci powrotu (bo po co?). Wtedy dzięki tej fali emigracji spadło bezrobocie, acz niezbyt spektakularnie… aż nagle z roku na rok okazało się, że gospodarka zapierdala na najwyższym biegu, ale nie ma komu pracować!

          Systuacja pracodawców przeradza się powoli z tragedii w dramat! Niedawno moja firma zasłynęła na kraj cały, akcją konkurencyjnej firmy z innego powiatu, która to nakłaniała wprost, pod bramą zakładu, do przejścia na ich stronę!   

          Ukraińcami się tego nie daje zastąpić, prezes coś wspominał o Hindusach, ale to też poroniony pomysł.

          Jakie jest rozwiązanie?

          Ano bardzo proste: Polak, to hodowana przez soviecką czerwonkę, folwarczna kurwa, która za kasę zrobi wszystko.

          Więc należałoby jej zapłacić do kurwy nędzy!!! Bo z drugiej strony zarobki polskie są tylko ułamkiem tych zachodnich i niewiele się w tej kwestii zmienia, co w obecnej sytuacji staje się powoli upokarzające, haniebne i kompromitujące dla uczciwie pracujących ludzi!

           W normalnym kraju, normalni pracownicy pierdolnęliby w końcu pięścią w bruk ulicy i ów bruk by poleciał we właściwą stronę…

            A tu co?

            A tu burzą się po kolei pupilki systemu, którym burzenie się system ów przez te ćwierć wieku bardzo ułatwiał: nauczyciele, służby mundurowe, górnicy, sędziowie (?!!!), no i na czas obecny niejacy lekarze rezydenci. To wszystko protestująca co i rusz i tubalnie nagłaśniana przez media budżetówka, którą przedstawia się jako wyjątkowo cierpiącą i poszkodowaną.

            Zapominając o tym, że to tylko mniejszość utrzymywana przez wciąż milczącą większość.

             Ta większość pracuje w mniejszych, lub większych firmach, w większych, lub mniejszych miastach, miasteczkach i wioskach (w mojej okolicy na takim zadupiu wybudowano chociażby megafabrykę okien ukierunkowaną na skandynawię). To magazynierzy, budowlańcy, mechanicy, konserwatorzy, sprzedawcy, stoczniowcy, kierowcy, itp, itd.

             Pracownicy najemni ogólnie.

             Którzy wciąż siedzą cichutko, jak myszki pod miotłą, bo tak są przyzwyczajeni.

             Bo taką mają mentalność.

             A mają jedyną szansę w życiu swoim i swoich potomków, by to zmienić!

             Tylko muszą się zorganizować i w końcu muszą przestać się bać!

 

1,128 odsłon(a), dzisiaj nie było odsłon

Większość lgnie do większości i pragnie tego co większość – tylko o kamyczek więcej. 

Czyli średniactwa.

Biorą na przykład, przy skromnych zarobkach i niepewnej pracy, kredyty w jakichś dziwnych frankach, a potem się dziwią, że nie idzie tego spłacić. I robią z siebie ofiary (często dosłownie, bo przy okazji poszło sporo samobójów).

A skromne życie – bez zobowiązań – bywa o niebo lepsze.

A zwłaszcza dłuższe.

Średniactwo bawi się też średnio.

Zazwyczaj przy disco polo.

Ja wiem. O gustach się nie dyskutuje, ale na przykład lizanie gówna wychodzi poza schemat gustu, a zmienia się w obrzydliwość.

Podobnie i z disco owym polo.

Ja też wiem – prawie wszyscy tego słuchają i przy tym dansują – na przykład egzaltowane słoiki, co to na co dzień smooth dżezy i inne dziwne muzy uznają za jedynie słuszne, a tylko czasami, na fazie, słoma wyłazi z butów i wracają do korzeni. No ja też nie jestem bez winy! Przy dobrej imprze i mongolskie tango wykręcę, bo samodzielnie (to duża różnica!) wyłączam sobie wtedy zmysł muzyczny, a włączam ruchy poniżej pasa.  

Co nie zmienia faktu, że disco polo to totalna kicha!

I taką pozostanie, nawet jakbym ja jeden uznawał to za szajs.

Niestety ludki me proste i prymitywne, musicie sobie zdać sprawę, że istnieją nieliczne jednostki, dla których zachowania stadne są nie do przyjęcia!

My, jednostki nie pasujące do niczego, wbrew pozorom spajamy wszystko w całość.

Tylko nie możemy się bać okazywać swojej inności…

883 odsłon(a), dzisiaj nie było odsłon

      Siłą rzeczy słucham radia i oglądam TV.

Ale staje się to już powoli nie do zniesienia, a to za sprawą reklam.

I nie chodzi tu o ich bezgraniczną głupotę w większości przypadków i produkowanie tych spotów na zasadzie: nie ważne, że idiotyczne i wkurwiające, ale chodzi o to, by właśnie przez to utkwiły w pamięci.

To by jeszcze szło wytrzymać z zaciśniętymi zębami, tym bardziej, że człowiek zdaje sobie sprawę, że pracownicy agencji reklamowych to w zasadzie bez wyjątku zaćpane do granic możliwości przygłupy.

No ale do kurwy nędzy, gdy kolejny raz, przy posiłku, dobiega do mych uszu dokładny opis kobiecych infekcji intymnych, ze specyfikiem do ich leczenia na finiszu, to w końcu może coś w człowieku puścić!

Czy ci pierdoleni producenci tak zwanych suplementów diety nie mają za grosz wyczucia estetycznego?!!!

Dla kasy są gotowi reklamować nawet gówno – i to dosłownie?!!!

Bo na finezję ze strony twórców reklam nie liczę – są zbyt tępi i zjarani, by zrozumieć co to słowo znaczy.

A granice zwykłej kultury i ogłady zostały już jakiś czas temu przekroczone i nic nie wskazuje, by dobry smak znowu zatriumfował…

 

 

PS               A! Infekcje intymne i rak szyjki macicy są mozliwe tylko i wyłącznie dlatego, że właścicielka takiej szyjki się puszcza. Wystarczy przestać się kurwić, by zachować zdrowie i życie.

892 odsłon(a), dzisiaj nie było odsłon

Teraz zdajcie sobie sprawę, że żyjecie w nowych czasach.

Wasi rodzice mają po 40/50/60 lat i żyli kolejno: w czasach metalu, punka, hippisów.

Szaleli częstokroć bardziej od was i w dodatku przełamywali tak solidne bariery, że spokojnie można by je nazwać barykadami.

Ordzili bardziej od was szanowna młodzieży.

Więc coś takiego, jak żajeżdżanie przedwojennymi, sanacyjnymi schematami wychowania i zachowania nie jest już śmieszne.

Jest żałosne!

Tym bardziej, że te sanacyjne pierdoły doprowadziły do rozdarcia naszej krainy przez ruskich i szwabów – czego skutki dobitnie odczuwamy po 3/4 wieku (75 lat).

A wszystko w imię Honoru, Boga i Ojczyzny.

Bóg się śmieje, Honor poszedł w pizdu, a Ojczyzna wciąż się zbiera jak po zbiorowym gwałcie.

Więc weźcie mi się nie zachwycajcie przedwojniem i jego elitami, bo dostaniecie wyjebane!

I baaardzo dobrze, że ta postarystokracja poszła do piachu!

Odbudowanie elit jest procesem długotrwałym, ale już się zaczęło. Trzeba tylko wyciąć te przejściowe, systemowe buraki i będzie dobrze.

 

 

 

PS     A moi starzy byli jeszcze starsi i tylko pochlewajka szara, PeeReLowska była dla nich szczytem melanżu…

942 odsłon(a), dzisiaj nie było odsłon

Przynajmniej połowa żyjących wokół ludzików ma mocno zrypaną psychikę, śladową inteligencję, tudzież jakieś popierdolone, postpeerelowskie "zasady" i normy postępowania, które same w sobie mogą totalnie zryć beret i sprawić samospiłowanie zgryzu.

Wystarczy tylko dobrze się rozglądać.

Niedawno, na nocce, paru firmowych staruchów o dość nieprzyjemnych mordach, zaczęło się podniecać na palarni (!) smakami dzieciństwa. Wiejskimi smakami dzieciństwa dokładnie. Tutaj muszę zaznaczyć, że firma znajduje się już praktycznie na wsi, a i całe miasto jest tak zbite w sobie, że wystarczy kwadrans/pół godziny spacerkiem, by na jakiejś wiosce się znaleźć.

Jarali się jak dzieciaki ongisiejszymi truskawkami, jogurtami (co to za cholerstwo?!), mięsem – tu faktycznie, dobrze zrobione przez FACHOWCA mięsiwo w większości wypadków nie ma porównania do sklepowego, ale to znak czasów – dzisiaj już na taką skalę nie robi się wędlin chałupniczo - a nie dowód że kiedyś było lepsze (nawiasem mówiąc już samo stwierdzenie, że teraz już nie ma tego co kiedyś i jest WSZYSTKO gorsze – z danej kategorii, już samo w sobie stanowi o upośledzeniu umysłowym wypowiadającego te słowa dekla).

Ale znokautowała mnie mentalnie, na sam koniec tego smakowego grupensexu, jedna paszteciara, która stwierdziła, że najlepsze kartofle jadła z… parnika!

Otóż parnik, to takie urządzenie, gdzie moja babcia masowo gotowała najgorszy sort kartofli dla świń. A potem je gniotła jakimiś motykograbiami w drewnianej dłubance. Razem z obierkami oczywiście! Nikogo normalnego nie ciągnęło, żeby to wyżerać - a niektórzy potrafili zajadać się malinami, które w miejscu mojego dzieciństwa były wyjątkowo robaczywe! Co zawsze powodowało u mnie obrzydzenie.

Jednak nawet tym "smakoszom" robaczywych malin nie przychodziło na myśl podżerać cokolwiek świniom, bo kartofli było dość i to przeróżnych rodzai, a nie tylko "białe" i "żółte". 

Ale jak widać trafiło się bydełko, co i to ze smakiem wyżerało!

A teraz wspomina z rozrzewnieniem, że kiedyś to było

 

924 odsłon(a), dzisiaj nie było odsłon

Kategorie
Użytkownicy na stronie
Aktualnie online: 1
Stronę odwiedziło
000000
Dzisiaj :
Wczoraj :
W tym miesiącu :
Obecnie online :
Twoje IP: 3.230.152.133