Święta wielkanocne to dwa dni (2 liczbowo), w ciągu których owszem, sklepy są nieczynne, a za sprawą "noworządzącego" PiSu liczba tych sklepów nagle spadła do zera, to jednak nieustającą panikę przedświąteczną ciągle trudno wytłumaczyć czym innym, niż zrypaną psychą po PeeReLowskim kryzysie, gdzieś tak do 3-5 pokolenia włącznie. I nie wyjaśnia tego tłumny powrót owych następnych pokoleń z zagraminicy w czas ów świąteczny.
Polacy w czas przedświąteczny ocipiowywują masowo, żarło i picie kupują tonami – jakby jutro miała pierdolnąć ten świat wojna atomowa przynajmniej – potem jednakże wywalając je masowo w śmieci…
…ale nie o tym tradycyjnie.
Wszyscy w ten czas biorą się za gotowanie, smażenie, duszenie i inne kuchenne czary.
Ci wszysycy to zazwyczaj paniusie domu, które na co dzień żrą kupę w swoich korporacjach, domy swe zostawiają sprzataczkom i nianiom, kolacje odgrzewają w mikrofalach, czasem se jebną pizze, albo kebsa, pierdząc potem na mile, oraz stare ich protoplastki, które kuchni (nie)nauczyły się za owego słynnego PeeReLu, gdzie to nie było po prostu czego i na czym przyrządzić, więc też żarły kupę, ale innego autoramentu.
I ta cała czereda kulinarnych amatorów, w czas świąt wszelakich, bierze się za tworzenie wynalazków spożywczych, ku uciesze gawiedzi (która to oficjalnie nigdy nie narzeka – bo to nie wypada), a które to potem gremialnie lądują na śmietniku, bo takiego gówna to i pies z kulawą nogą nie zeżre.
Więc smacznego i wesołych świąt gamonie!
935 odsłon(a), 1 odsłon(a) dziś
Dodaj komentarz