…czyli o obserwacjach z niedalekiej podróży.
Za oknem złota, piękna i naprawdę ciepła jesień. Wychowany w depresji, wczoraj znowu ją odwiedziłem. Pierwsza obserwacja: za Wisłą zaczyna się naprawdę inny świat! Poprawił się znacząco stan infrastruktury, wyładniały budynki, ale coś się zmieniło także na minus. Pamiętam pola pełne o tej porze roku traktorów, ubłocone, dziurawe drogi zużywane przez transporty buraków i innego rolniczego badziewia…
A teraz nic!
Przez prawie 50 kilometrów jazdy przez owe żyzne ziemie, z rzadka mijały nas samochody (a droga była jedną z głównych!), gdzieś tam pojawiały się od czasu do czasu drogie maszyny rolnicze i potężne, nowe ciągniki (dopłaty z UE). Wsie wyglądały na wyludnione (a było to po 8 rano), nie widać było starców, kobiet i dzieci – także w szkołach! Nie działo się nic.
Nie było tam nikogo…
Nie było ich w polu, nie byli w szkołach (podejrzana cisza i spokój w paru mijanych placówkach pedagogicznych), nie byli na plaży (już za zimno), nie byli w pracy (bo tam takowej nie ma), nie byli w kościołach – bo każdy ma te świątynie (razem z obsługą) coraz mocniej w tyle, nie było ich w domach (nic tam się nie ruszało), w obejściach, chodnikach, na spacerach…
Na miejscu dowiedziałem się, że spora część mieszkańców (tych najmłodszych, najodważniejszych i najsprytniejszych) wyjechała za chlebem z kraju. Czasem nawet dotyczyło to połowy członków rodziny (czworga z ośmiu dokładnie). Niedaleki Elbląg wyludnił się w sporym procencie na tej samej zasadzie. Pozostali: emeryci, renciści, właściciele ziemscy i przedsiębiorcy jeszcze sobie radzący ze swoim (najczęściej drobnym) interesem.
Reszta odleciała w dal.
Co i tak nic nie zmienia w trudnej sytuacji tego kraju!
Właściwie to zmienia się – ale jeszcze na gorsze!!!
PS Te wyludnienie to naturalny proces. Pustoszeją regiony peryferyjne, ekonomicznie i gospodarczo niewydolne. Ich mieszkańcy zasilają centra miast i zagranicę, a ci zasiedli w miastach, dla odmiany wyprowadzają się na ich peryferia. Czasem nawet dość niesamowite! Są miejsca dookoła tego mojego, małego Tczewa, w których powstają nowe budynki miastowych dorobkiewiczów, a do których nikt by mnie nie zaciągnął nawet wołami! No ale tu znów muszę zacytować mojego nieocenionego chrześniaka, który stwierdził krótko, że typowy Polak, to rolnik i pasterz, który nie zagrzeje miejsca w mieście, bo ciągnie go do swojego naturalnego ekosystemu: w pole.
Przypominam, że niedługo uruchomi się autonomiczna strona: http://zabojczamielonka.pomorze.pl/ .
1,003 odsłon(a), 1 odsłon(a) dziś
Dodaj komentarz