Ostatnio uaktywnili się wszelakiej miary ateiści. Wojujący ateiści. Co prawda nie są tak bezwzględni (jeszcze) , jak ich niedawni przodkowie – bolszewicy, którzy kwestie wiary rozwiązywali w prosty sposób – kulą w łeb. Ewentualnie upartego wierzącego zsyłano do łagru, gdzie zamarzał, lub ginął z głodu i przepracowania. Dyskusji niet. Co ciekawe, powrót do wiary nastąpił w czasie marszu Niemców w głąb Rosji, gdy okazało się, że to ostatni element mogący poprawić morale Rosjan. Stalin reaktywował kościół prawosławny (do dziś uzależniony od Kremla).
I pomogło!
Już w czasie pierwszej wojny światowej ukuto takie powiedzenie:
"W okopach nie ma ateistów".
My mielismy swoje już dawno:
"Jak trwoga, to do Boga".
A ten nowoczesny, wojujący ateizm? Głównie zresztą internetowy.
Narodził się z dobrobytu. Paru napalonych naukowców – na ogół dość inteligentnych i masa znudzonych, tępych dzieciaków nie mających już o co walczyć. Głównym ich celem jest chrześcijaństwo, ze szczególnym uwzględnieniem katolicyzmu. Wiadomo – dobry chrześcijanin łba nie utnie… Tacy hardzi prowokatorzy, co to dopiero wyskoczyli z pieluch, z xiąg wszelakich znający najwyżej Harrego Pottera.
Najgorsze, co można zrobić, to wdać się z nimi w dyskusję! Albowiem człowiek wierzący i racjonalista (cokolwiek to znaczy?) poruszają się po innych poziomach.
Oni na nas mają, wydaje się im, że idealny haczyk – dowody.
My mamy słowa mistrza:
"Ktokolwiek we Mnie uwierzy, żyć będzie!".
WIARA! Podstawą naszej wiary jest WIARA! My to mamy w statucie!
Wystarczy się tylko dokształcić, rozchachani idioci…
1,174 odsłon(a), dzisiaj nie było odsłon
Najnowsze komentarze