Niedawno pisałem o liderze zespołu Tangerine Dream – nazwiskiem Edgar Froese. Zszedł był niestety niedawno. Dzisiaj dołączył do niego Günter Grass, cokolwiek starszy, aczkolwiek przylepiony do tego cudownego Pomorza jak i ja (ze szczególnym uwzględnieniem Kaszub).
Ja korzeniami wrosłem w wolnogdańskie Żuławy i cokolwiek polskie Kociewie.
Co nie zmienia sytuacji, ogólnego przywiązania do tej strefy Pomorskiej.
Jest w niej coś cudownego (może to wpływ jodu?).
Jest tu jakaś szczególna magia, niespotykana przynajmniej w Wielkopolsce i na Mazowszu.
A centrum tego promieniowania jest Trójmiasto.
I pieprzyć tego „Blaszanego Bębenka”!
Jedną z najlepszych xiążek, które czytałem w życiu, był: „Turbot”.
I pieprzyć jego młodość w Hitlerjugend, czy innym SS!
Bronił swego miejsca zamieszkania przed kacapami – którzy to są naszymi najgorszymi wrogami od wieków.
Ja to łatwo pojmuję.
Cenię gościa i szanuję, bo to był ziom, tylko dwa razy starszy ode mnie i z innej epoki.
Niech spoczywa w pokoju i wiecznej sławie!
998 odsłon(a), 1 odsłon(a) dziś
Dodaj komentarz